Autoportrety Alice Springs są niezwykle intymne, surowe i osobiste –
a jednocześnie świadomie wykreowane.
Nie uciekała od starzenia się, zmarszczek, zmęczenia czy cienia pod oczami.
Przeciwnie – rejestrowała siebie prawdziwą, taką, jaką była w danej chwili, bez potrzeby upiększania czy udawania.
Czasem w tych zdjęciach czuć dystans, czasem smutek, a czasem czułość i autoironię.
Potrafiła zestawić się z własnym odbiciem, cieniem, wnętrzem mieszkania.
Patrzyła w lustro, ale bardziej jeszcze – w siebie.
W odróżnieniu od Helmuta Newtona, który często fotografował kobiety jako silne, zmysłowe ikony –
Alice Springs skupiała się na czułości, relacjach i tożsamości.
TEKST: Chat GPT
Zapytałam o autoportrety Alice Springs.
Dostałam tą właśnie odpowiedź.
Chyba zbyt późno wgryzłam się w ten temat.
Czytając teraz tekst powyżej - myślę, że podeszłabym do moich zdjęć ciut inaczej.
Wśród moich autoportretów dużo jest ujęć typowo wycieczkowo-urlopowych.
I choć nie można im zarzucić braku autentyczności, (bo tak właśnie się czułam w momencie, w którym powstawały)
- niewiele z nich pokazuje mnie w innej sytuacji poza tą turystyczną.
Jeszcze do tego wrócę...











