Historia w kuchni...
A nawet trzy!

1. 
Ta łyżka sama w sobie jest historią. Nie mam pojęcia skąd się wzięła, ale jest w naszej rodzinie od zawsze. Pisząc "w rodzinie" mam na myśli co najmniej trzy pokolenia. Tą łyżkę z tego co wiem, przyniósł mój tata z domu rodzinnego. Ale na pewno nigdy nie pochodziła ona z jakiegoś kompletu sztućcy należącego do mojej babci. Była zawsze inna i ogólnie nikt nie wie tak naprawdę skąd się wzięła. Ale jest u nas do dziś...

2. 
Z tą łyżka wiąże się też moja osobista historia, bo to była ulubiona łyżka mojego taty. Poza różnymi innymi funkcjami jakie pełniła w naszej kuchni, a o których wspomnę za chwilę - to była jego łyżka. Ulubiona, jedyna i nigdy nie używał żadnej innej. Gdy była brudna, a tata zabierał się za obiad - trzeba było ją umyć, bo nie zjadł, jak nie dostał w rękę właśnie tej. Służyła mu do jedzenia niemalże wszystkiego. Nie tylko zup i wszelkiego rodzaju innych płynnych potraw, ale również klusek, kopytek itp. gdy polane były dużą ilością sosu, który tata wręcz uwielbiał. Dlaczego jadł te dania łyżką, a nie jak każdy - widelcem? Bo żal mu było sosu uciekającego między ząbkami. Więc łyżka była idealna.

3. 
To łyżka do zadań specjalnych. Już pełniła te funkcje w kuchni mojej mamy. A teraz ja nie potrafię się teraz bez niej obejść w żadnej sytuacji. Gdy muszę zamieszać w garnku, sięgam po nią. Gdy chce polać mięso sosem, sięgam po tę łyżkę. Gdy robię placki lub wyrabiam ciasto - używam właśnie jej. Ta łyżka jest moją prawą ręką podczas buszowania w kuchni i... zna na pewno wszystkie nasze kulinarne rodzinne historie. 

Więcej...

Back to Top