Cześć! Mam na imię
Ania
Po ponad dwudziestu latach wiernej służby w jednej firmie poczułam, że czas ruszyć w nieznane. Spakowałam więc manatki, odetchnęłam głęboko i… wskoczyłam na zupełnie nową ścieżkę życia! Brzmi jak szalony pomysł? Zgadza się – ale właśnie tej iskry było mi trzeba, by zacząć tworzyć i odkrywać siebie na nowo.
Od ponad 10 lat jestem fotografką, co nauczyło mnie dbałości o szczegóły, kreatywnego podejścia do zadań oraz umiejętności pracy pod presją czasu. Fotografia to dla mnie nie tylko praca, ale także pasja, którą z powodzeniem łączę z innymi obowiązkami. Uwielbiam oglądać świat przez obiektyw mojego aparatu, zatrzymywać w kadrze emocje i chwile godne uwagi. Podziwiam piękno natury, staram się patrzeć na to co mnie otacza w niecodzienny sposób i opowiadać historię po swojemu.
Ale to nie koniec! Od lat tworzę też grafiki – logotypy, plakaty, papiery firmowe, całe wizualne światy. Canva i Photoshop to moje codzienne narzędzia, a w moich projektach lubię łączyć pomysły graficzne z własnymi fotografiami: dzięki temu każda praca jest jedyna w swoim rodzaju. Udało mi się nawiązać współpracę z Akademią fotografii twórczej Kobiecy Punkt Widzenia, w której aktywnie działam od początku jej powstania. A także stałam się twórczynią identyfikacji wizualnej niedawno otwartej w Toruniu pizzerii Artistica. Mój zakres graficznego działania jest dość szeroki, a ja wciąż poszukuję nowych wyzwań.

fot. Monika Ralcewicz-Ciaiolo
Jeśli chcesz uwiecznić swoje wyjątkowe chwile lub potrzebujesz kompletu grafik z duszą, napisz do mnie.
Opowiedz mi o swoim marzeniu, a ja postaram się stworzyć coś, co będzie idealnie pasować do Twoich potrzeb. Śmiało pisz – porozmawiamy, doradzę, wycenię, a potem… razem wyruszymy w niezwykłą podróż kreatywną!
A jeśli masz ochotę zajrzeć za kulisy mojej pracy i zobaczyć, co jeszcze się u mnie dzieje, dołącz na Instagramie: @annaradziach.



"Jeden obraz potrafi zastąpić tysiąc słów,
jedno słowo stworzyć tysiące obrazów"
Andrzej Niewinny Dobrowolski
Zawsze mam problem z robieniem sobie zdjęć. Od lat powtarzam, że zdecydowanie bardziej lubię stać po tej drugiej stronie aparatu. Tylko, że czasem tak właśnie jest, że trzeba się przemóc. Uczę się lubić siebie na zdjęciach. Uczę się pokazywać siebie tak, by ten autoportret mówił coś więcej, niż tylko pokazywał jak wyglądam. Uczę się pokazywać siebie obrazami, na których tak naprawdę mnie nie ma... Uczę się kreatywnego, poetyckiego, mentalnego i artystycznego autoportretu... Uczę się siebie na nowo...
Fotografia to zabawa. To pasja. To czucie, a nie widzenie.
Ja fotografuję wszystko co czuję.


Oto cała ja. Niby jestem, ale tak jakby mnie nie było... Nie jestem introwertykiem, choć kiedyś wydawało mi się, że właśnie tak jest. Ale to nieprawda. Uwielbiam ludzi, uwielbiam sie nimi otaczać. Ale najbardziej na świecie lubię być wtedy niewidoczna. Lubię słuchać rozmów, a wcale nie muszę w nich uczestniczyć. Kocham patrzeć na innych gdy się bawią, rozmawiają, pracują... gdy są szczęśliwi. A ja mogę być tylko cichym obserwatorem. A gdy jeszcze mogę patrzeć na nich przez wizjer aparatu - to moje szczęście osiąga szczyt. Lubię samotność. Lubię spędzać czas w odosobnieniu żeby odpocząć. Ale na dłuższą metę to by się chyba nie sprawdziło. Bo to ludzie napędzają mnie do działania, inspirują i sprawiają, że chce mi się więcej...


Zazwyczaj staram się nie rzucać w oczy. Ale w sprzyjających warunkach czasem ktoś mnie dostrzeże. Czasem udaje mi się zabłysnąć. Ale tylko na chwilkę, by za chwilkę znów zniknąć. Podoba mi się to. Nie umiałabym żyć w blasku fleszy. Lubię mój spokój, otoczenie najbliższych mi ludzi. I codzienną rutynę, choć czasem zdarza mi sie na nią narzekać. Ale te elementy budują moje poczucie bezpieczeństwa. Mój dom, który kocham. Jednak jest mi miło, gdy czasem ktoś dostrzeże we mnie coś więcej, doceni, pochwali. Takie momenty uskrzydlają i dodają mi pewności siebie. A gdy znikają nie mam żalu. Rośnie we mnie poczucie, że to co robię ma sens. I to mi wystarcza :)
Nie lubię czerni i bieli. Kocham kolory, ale najlepiej te mało rzucające się w oczy. Lepiej czuję się będąc tłem niż punktem zainteresowania. Lubię wtapiać się w otoczenie, być niewidoczna. A jednak kolor gra u mnie ważną rolę, Bo dla mnie życie nie jest czarno-białe. Jest barwne i pełne cudownych odcieni. Jest pełne ciepła. Takie jak te kolory...



Zawsze wszystko muszę mieć zapięte na ostatni guzik. Zanim się za cokolwiek zabiorę, muszę mieć to dobrze przemyślane i zaplanowane. Spontaniczność nie jest moją mocną stroną. Wręcz przeciwnie. Otaczam się licznymi notesami, dziennikami i planerami, w których rejestruje wszystko co muszę zrobić i jak. Kolejność zadań, rodzaje czynności itp. Lubię być do wszystkiego dobrze przygotowana. Listę tego co muszę zrobić zawsze bardzo dokładnie przygotowuje, a potem skrupulatnie odhaczam każde wykonane zadanie. Uwielbiam mieć konkretnie zorganizowany czas. Wtedy mam poczucie, że nic mi nie umyka, i że go nie tracę... A marnotrawstwa czasu nie lubię najbardziej...
Zamiłowanie do porządku to cała ja. Uwielbiam ład i harmonię. Chaos doprowadza mnie do szaleństwa. Dla mnie wszystko ma swoje miejsce i tam powinno być. Jeśli coś jest inaczej, wręcz wychodzę z siebie. Nie jestem pedantką, bo nie przeszkadza mi odrobina kurzu czy paproszki na podłodze. Nie sprzątam 24h na dobę, a mój dom to nie muzeum. Ale nie znoszę bałaganu. I nie lubię gdy przedmioty nie leżą tam gdzie ich miejsce. Mój świat musi być uporządkowany. W środku nocy jestem w stanie bezbłędnie wskazać gdzie co można znaleźć. I spokojnie po domu mogłabym się poruszać po omacku. To uporządkowanie dotyczy zresztą każdej dziedziny mojego życia. Nie jestem typową kobietą i w mojej torebce zawsze jest porządek i noszę w niej tylko to co jest mi potrzebne. Moje miejsce pracy porządkuje zanim usiądę, bo fruwające to tu to tam kartki i karteczki mnie rozpraszają. Nawet notatki mam zawsze ładne. Nie bazgrze na kartce bez zastanowienia, a nawet jeśli już mi się to zdarzy, później wszystko przepisuje "na czysto". Rozrysowuje tabelki itp. Korzystam z zakreślaczy. Wypunktowuje to co istotne i później sie tej listy trzymam. Organizacja to moje drugie imię.



Ciągle w biegu. Bardzo trudno jest mi zwolnić. Mam wrażenie, że stale mam coś do zrobienia. A jeśli nie mam to tracę czas i szukam sobie zajęcia. Co roku obiecuje sobie, że na urlopie trochę się polenię, złapię oddech, nabiorę dystansu. Po czym wracam do pracy, żeby odpocząć, bo te wolne dni miałam wypełnione po brzegi. Lubię żyć aktywnie, choć czasem narzekam, że jestem zmęczona. Ale gdy ciągle coś się dzieje mam poczucie, że niczego nie tracę. Cudownie jest, gdy realizuję plany i marzenia. Spotykam się z ciekawymi ludźmi, poznaje nowe miejsca. Uwielbiam ten pęd jeśli nie jest zbyt szybki. Jeśli nadal mam czas na poukładanie myśli w głowie i pobycie choć chwilkę sam na sam ze sobą. Bo takie momenty też są dla mnie ważne. Potem znów chwilo trwaj. Mogę biec dalej. Chcę korzystać z tego co daje mi los. Chcę działać, cieszyć się każdym cudownym momentem. Chcę żyć pełnią życia, póki zdrowie mi na to pozwala.
Choć kocham ludzi i aktywne życie - uwielbiam czas spędzany zupełnie samemu. Samotne spacery, samotne zakupy, samotne przedpołudnia lub późne wieczory. Gdy jestem w miejscach, w których czuję się bezpiecznie towarzystwo nie jest mi potrzebne. A nawet, gdy gdzieś obok jest ktoś jeszcze lubię zniknąć choć na chwilkę by pobyć sam na sam ze swoimi myślami. Najczęściej tak uciekam podczas rowerowych wycieczek. Gdy rodzinka zajęta rozmową jedzie przodem, a ja łapie dystans i snuję się gdzieś w ogonku. Albo podczas zwiedzania, gdy wszyscy zajęci eksponatami gnają za przewodnikiem, a ja zapominam o wszystkim podziwiając kunszt dawnych epok. Lubię też wstawać wcześnie rano, gdy cały dom pogrążony jest jeszcze we śnie, żeby ot tak posiedzieć w ciszy. Lub wskoczyć do wanny na dłuższy relaks i zapomnieć o wszystkim dookoła. Nie wiem czy na dłuższą metę taka samotnia by mi odpowiadała. Ale takie ukradzione dla samej siebie momenty dobrze mi robią...


Książki ułożone jedna na drugiej z całą masą kolorowych znaczników. Dlaczego? Każda książka to inna opowieść, inny obszar mojego życia. A karteczki to punkty zaczepienia, chwile warte zapamiętania. Poza tym... mimo natłoku spraw, zadań i myśli, staram się zachować porządek. Kolorowe? Bo zawsze staram się widzieć świat na kolorowo i cieszyć się z tego co mam. A poza tym metaforycznym podejściem - kocham czytać, wiecznie wszędzie biegam z książkami, i mam manię zaznaczania fragmentów godnych zapamiętania ;)
Rozwijam się dla Ciebie...

















