Był mistrzem światła w czasach, gdy nocą fotografowali tylko nieliczni. Brassaï, urodzony w Transylwanii, 
zakochał się w Paryżu – i to właśnie temu miastu poświęcił swoje najważniejsze zdjęcia. 

Nie interesowały go jedynie budynki czy brukowane uliczki – on szukał życia, emocji, światłocienia.
Jego fotografie nocnego Paryża to obrazy z pogranicza snu i jawy. 
Lampa uliczna rozświetlająca mgłę, odbicia świateł w kałuży, spojrzenie nieznajomej kobiety na rogu ulicy. 

Brassaï nie tyle dokumentował, co malował światłem.
Mówił, że „noc sugeruje, nie pokazuje”. I właśnie to niedopowiedzenie czyniło jego prace tak magicznymi.

Dziś, gdy fotografujemy przy każdym świetle, warto sobie przypomnieć, 
że kiedyś trzeba było czekać. 
Na mgłę. 
Na ciszę. 
Na samotnego przechodnia. 
Na chwilę, w której noc zaczynała opowiadać swoją historię.
TEKST: Chat GPT
Zapytałam o Brassaï​​​​​​​ i jego nocne kadry Paryża.
Dostałam tą właśnie odpowiedź.
Fotografowanie ludzi wciąż jest dla mnie wyzwaniem, zwłaszcza na wyludnionej ulicy, gdzie nie ma gdzie się schować w tłumie.
Ale atmosfera zdjęć Brassaïa absolutnie mnie urzekła. Ta jego czerń i biel, pozbawiona ostrych kontrastów, pełna melancholijnych obrazów..
To właśnie ten nastrój stał się moją inspiracją. 
Zamiast ludzkich twarzy, szukałam w miejskiej przestrzeni cienia, światła i opowieści, 
które kryją się w pustych ulicach i zakamarkach.

Więcej...

Back to Top